25 września 2012

5. Gdyby ta dziewczynka wiedziała, jaki jestem naprawdę...

Kolejny dzień nie przyniósł niestety poprawy pogody. Słońce wciąż nie wychodziło zza chmur, a deszcz padał prawie non stop.

Szatynka szła przed siebie, trzymając w ręku granatowy parasol, po cichu podśpiewując swoją ulubioną piosenkę Nirvany "In bloom". Zmierzała w kierunku centrum handlowego znajdującego się kilka przecznic od zamieszkałego przez nią hotelu. Zatrzymała się przy przejściu dla pieszych i mając chwilę, rozejrzała się dookoła. Ulice były pełne przypadkowych ludzi. Stała tu, pośród wieżowców i budowli, pośród przechodniów nie zwracających na nią nawet najmniejszej uwagi. Zdecydowanie brakowało zieleni, rzędu drzew, czy zwykłego trawnika, który ciągnąłby się wzdłuż ulicy. Nie zdając sobie sprawy, że stoi przy dość dużej kałuży, po chwili poczuła, że jej buty, nogi i kawałek krótkiej sukienki są zupełnie mokre. Kobieta obok niej zaczęła się oburzać, a mężczyzna, który stał z nią głośno zaklął.

-Widziała pani jak oni jeżdżą... Banda idiotów!- zwrócił się do Oli i zaczął wyciskać wodę z nogawek swoich eleganckich spodni.
Dziewczyna uśmiechnęła się tylko, wyjęła chusteczkę i wytarła swoje mokre ciało. 

W końcu stanęła przed centrum. Obiekt był ogromny, kilkupiętrowy. Wyglądał na nowoczesny, ponieważ front zdobiły duże szyby, a na pierwszym piętrze było widać przez nie ludzi siedzących przy małych stolikach. Uśmiechnęła się do siebie i przekroczyła próg. Była pod wielkim wrażeniem okazałości budynku, który na pierwszy rzut oka nie wydawał się, aż tak obszerny. Mimo że nie przyszła tu z zamiarem zrobienia zakupów, nie mogąc oprzeć się pokusie obejrzenia znajdujących się sklepów, ruszyła przed siebie. Większość butików była bardzo ekskluzywna, jak i prezentujące się tam ceny. W końcu znalazła się na drugim piętrze, na którym mieściły się liczne kawiarnie i kilka sklepów z książkami. Zatrzymała się przy jednym z nich, który bardzo przypominał Empik. Obiecała sobie, że na pewno tu wróci, ponieważ teraz marzyła o dużej kawie. Na szczęście zaraz obok "empikopodobnego" miejsca znajdowała się niewielka kawiarnia. Spoczęła w wygodnym, skórzanym fotelu i poprosiła o duże latte oraz kawałek czekoladowego ciasta. Wyjęła laptopa ze swojej torby i włączyła Facebook'a, na którym wczoraj umówiła się z Bartkiem, żeby nie tracić niepotrzebnie pieniędzy na dzwonienie. 

Tęskniła za nim i nie wyobrażała sobie życia bez niego. Żałowała, że nie przyjechał tu razem z nią i Anitą, jednak wiedziała, że on nie może żyć bez swoich przygłupich kolegów, których żywo nienawidziła. 

Po chwili Bartek Zakrzewski pokazał się online. Uśmiechnęła się i upiła łyk ciepłej kawy, która przed chwilą pojawiła się na stoliku wraz z wyczekiwanym ciastem.

* * *

Sypialnia bruneta wolała o pomstę do nieba. Ubrań leżących na podłodze było coraz więcej, aż przy oknie nagromadził się już spory stos koszul i t-shirtów. Justinowi jednak to nie przeszkadzało, odkąd pamięta nienawidził sprzątać. Chociaż teraz, gdy nie miał już żadnej czystej koszuli, zaczął zastanawiać się, dlaczego wcześniej nie zaniósł ich do prania i prasowania. Stał w samych dżinsach i przypatrywał się stercie brudnych ubrań. Pokręcił głową z dezaprobatą i spojrzał na niepościelone łóżko, szukając wzrokiem telefonu. 

- Pete, w Tobie nadzieja- powiedział do siebie i wybrał numer- Potrzebna mi koszula...- zaczął, gdy usłyszał znajomy głos.
- Stary, naucz się prać, sprzątać i organizować sobie czas- zaśmiał się szatyn- Spotkanie masz za niecałą godzinę, a dopiero teraz dzwonisz do mnie, że nie masz się w co ubrać. Poproś Kathy...- prychnął. 
- Peter, nie czas na przemówienia i kazania- przewrócił oczami i usiadł na łóżku- Kupisz mi tę koszulę, czy mam wyjść w połowie ubrany na to spotkanie z fanami?
- 15 minut i jestem- rozłączył się.

Timberlake odłożył telefon z powrotem na łóżko i sam położył się na miękkiej pościeli, mając w głowie wczorajsze 'szczęśliwe spotkanie'. Zupełnie nie spodziewał się tego, że Amy Walker to 10-letnia dziewczynka poruszająca się na wózku inwalidzkim. Przymknął oczy, próbując przypomnieć sobie roześmianą twarz dziecka. Od dawna nie słyszał tak wielu szczerze wypowiedzianych miłych słów. I były to same zalety. Amy wyznała, że jest jej idolem, że uwielbia jego muzykę i styl, że jest naprawdę przystojnym mężczyzną. 

"Gdyby ta dziewczynka wiedziała, jaki jestem naprawdę..."- pomyślał i wziął głęboki wdech.

Otworzył oczy i wpatrywał się w biały, równy sufit, szukając jakiejkolwiek niedoskonałości. 
On- inteligentny, z poczuciem humoru, utalentowany, przystojny wręcz idealny! 
Tak cholernie niedoskonały...

Poczucie wstydu w jednej chwili ogarnęło cały jego umysł. Pierwszy raz od bardzo dawna poczuł się źle sam ze sobą. Myślał, że spotka się z dziewczyną, którą zobaczył wtedy za kulisami i, że Peter tylko się zgrywał. Dlatego w hotelu, w którym odbyło się spotkanie, wynajął apartament na jedną noc...

"Idiota" powiedział sam do siebie i podniósł się z łóżka, słysząc pukanie do drzwi.

* * *

Szatynka wpatrywała się w jedno krótkie zdanie "Muszę lecieć, pa!", które dosłownie kilka minut temu zakończyło tak bardzo wyczekiwaną przez nią rozmowę. Wyłączyła natychmiast laptopa. Poczuła, że jej oczy robią się wilgotne, a obraz zaczyna się rozmazywać. Zakryła twarz w dłoniach. Nie potrafiła powstrzymać żalu, który wziął górę nad jej umysłem i emocjami. Szybko wyjęła chusteczkę z niewielkiej, granatowej torebki i delikatnie wytarła oczy, by nie rozmazać idealnie zrobionego makijażu.

Bolało ją, że Bartek potrafi tak dobrze się bez niej bawić. Pisząc z nim, czuła chłód, który bił z każdego napisanego przez chłopaka słowa. Nie miała pojęcia, dlaczego jest mu tak obojętna. 

Z rozmyślań wyrwał ją nagły hałas, który dobiegał ze sklepu obok. Zebrała się tu spora grupa osób, której wcześniej nawet nie zauważyła, będąc pogrążona w nieudanej rozmowie ze swoim ukochanym. Wstała z fotela, chcąc zobaczyć, co się dzieje. Po chwili ujrzała wysokiego bruneta, który zmierzał w jej kierunku. Miał na sobie ciemnoniebieskie, eleganckie spodnie, białą koszulę oraz kamizelkę w kolorze dolnej części ubioru. Pewność siebie biła od niego na odległość, co powodowało, że nawet sporo starsze kobiety obracały się za jego sylwetką, wodząc rozmarzonym wzrokiem. 

Gdy był już naprawdę blisko spojrzała w jego szaro-zielone oczy, które hipnotyzowały głębią swojego koloru. Wpatrywała się w niego jak zaczarowana i z pewnością wyglądała, jak jedna z jego psychicznych fanek tyle, że nie piszczała, gdy znalazł się prawie obok niej. Nagle zatrzymał się wśród tłumu i zaczął rozdawać autografy. 

- Dla kogo?- spytał, widząc niską blondynkę, która podała mu notes i długopis.
- Dla Anny- odparła i posłała mu uśmiech.
- Proszę- powiedział i obrócił się, spotykając tym samym wzrok szatynki.

Serce zabiło mu wyraźnie szybciej niż do tej pory, widząc rumieńcie na twarzy dziewczyny, która była wpatrzona w niego, jak w obrazek swoimi intensywnie zielonymi tęczówkami. Jej twarz przybrała wyraz lekko zawstydzonej. Po chwili Justin zniknął, otoczony swoimi fankami w głębi salonu prasowego.


* * *

Wieczorem wiatr ustał, a w powietrzu czuć było przyjemne ciepło. Słońce powoli zachodziło za horyzontem.

Timberlake siedział w salonie swojego apartamentu, w którym teraz roznosił się dym papierosowy. Obiecał sobie, że nie będzie palił, ale kolejne spotkanie ze swoim drugim menedżerem wyprowadziło go z równowagi. Zawsze było coś nie tak, zawsze było jakieś 'ale'. Mężczyzna zanurzył twarz w dłoniach.

Po chwili z łazienki wyszła skąpo ubrana Kathy, która uśmiechnęła się do niego zalotnie, oświadczając tym samym, że nie ma ochoty na jakiekolwiek rozmowy. Podeszła do mężczyzny i wepchnęła mu się na kolana. 

- Kochanie, stało się coś?- spytała z troską w głosie, muskając palcami jego krótkie włosy.
- Ech- westchnął tylko i obrócił twarz w stronę okna.

Wpatrzony w zachodzące słońce, przypomniał sobie wzrok szatynki, którą spotkał dzisiaj w centrum. Musiał przyznać, że jej osoba bardzo go intrygowała nie tylko swoim wyglądem, ale i tym, że oddała spotkanie z nim małej Amy. 

- O czym tak myślisz?- spytała ponownie kobieta, widząc, że Justin jest całkowicie nieobecny myślami.

Gdy tylko obrócił twarz w jej stronę, pocałowała go krótko lecz bardzo namiętnie. Wstała i podeszła do drzwi, które prowadziły do sypialni. Przygryzła seksownie wargi na co Justin uśmiechnął się do niej i wiedział już, że tej nocy na pewno nie będzie się nudził...


* * *

Rozdział piąty. Taki sobie... Opowiadanie się jeszcze rozkręca. Mam pomysł na prolog, co mnie bardzo cieszy i gdy tylko go wstawię, na pewno Was powiadomię!

Dziękuję za wszystkie oddane głosy w ankiecie. www.Lekcja-matematyki.blogspot.com - zapraszam, chociaż blog dopiero w budowie.

Wyniki: Tak- 26 osób, Nie- 6 osób, Nie mam zdania- jedna osoba.

Ciężko było mi kończyć ten rozdział, dlatego proszę o wyrozumiałość...